-Ktoś na pewno za tym stoi panie. Rzekł pewien chłop który pojawił się właściwie znikąd, był to sołtys pobliskiej wioski.
-ÂŻyjemy bo jakąś godzinę przed atakiem na środku wioski pojawił się pewien mag. Odziany w purpurową szatę elf...kazał Ci to dać, ostrzegł i znikł. Sołtys dał baronowi oprawioną w skórę księgę. Elf otworzył ją.
-To po elficku. O i po dracońsku, dziękuję Harry. Coś mi tu śmierdzi panowie, i to bynajmniej nie trupy.