Flamel szedł przez las niespokojny. Niepokój był trochę irracjonalny, ale mag zdawał sobie sprawę, że coś w tym lesie jest jednak nie tak. Szli w milczeniu, co sugerowało, że i rozgadana zazwyczaj Metztli czuje tą dziwna atmosferę. Młody mag ścisnął może trochę za mocno dłoń na kosturze, jakby spodziewając się ataku. Przeszli w końcu przez las, trafiając na polane z kurhanami. Wyglądały jak zwykłe pagórki, lecz mag wiedział, że pod nimi spoczywają szczątki. Wszedł na polanę, by przyjrzeć się okolicy ziemnych kopców.