- Mówiłam, że powinniśmy pogadać z dziećmi, najlepiej starszymi. Oni mogą się kręcić przy kurhanach. Jak byłam młodsza też chodziłam nocą na cmentarz aby pokazać innym jaka to odważna potrafię być... No ale cóż, pospacerujmy po lesie może tu coś znajdziemy - powiedziała, idąc obok Zelerisa. Jednak po chwili lekko się oddaliła, zauważywszy krzaczek malin. Zebrała kilka słodkich owoców - Chcesz kilka? Leśne są najlepsze, najsłodsze. U nas podobno kiedyś coś straszyło, w starym dworze. Ale byłam za mała aby tam iść, a jak już podrosłam to dwór zburzono i ziemię poświęcono. Ale nigdy nie dowiedziałam się o co chodziło, bo w sumie o tym zapomniałam. Moja niania napewno by wiedziała... - stwierdziła Metz i znów oddaliła się do krzaka malin.