Gordian obrócił głowę w kierunku z którego dobiegł głos znajomego wampira. -Witaj Gunsesie. Zaiste dobrze, że już jesteś gdyż prawdę mówiąc celowo opóźniałem podróż byś później nie musiał nas szukać.- odpowiedział i spojrzał na zasnute chmurami niebiosa. Hemis się zbliżała i to bardzo szybko, dni były coraz krótsze a wieczory zimne. Często zdarzało się również, że poranne słońce zastawało ziemię białą od szronu a płytkie kałuże ścięte lodem, który topniał po kilku chwilach kontaktu z promieniami tego złocistego kolosa. Teraz zanosiło się na deszcz... a może na śnieg?
-Nie lubię takiej pogody... Nie widać gwiazd.- rzekł jakby do siebie lecz jednak w głębi duszy chciał by ktoś skomentował te słowa ukazując własne zdanie.
-Tak Mistrzu Gordianie nie ciekawa pogoda. Będzie zimno.- odezwał się ktoś, kogo obecności nikt się nie spodziewał.
-Arves! Witaj!- rzekł elf podając rękę myśliwemu, który pojawił się za elfem na swym gniadym koniu.
-To jest nasz przewodnik i zarazem myśliwy Arves. - przedstawił Gunsesowi człowieka. - Będzie nas wiódł aż do samych ruin gdyż zna wyspę jak własną kieszeń dzięki czemu będziemy pewni, że nie zabłądzimy w leśnych ostępach.
//: Staty podam później.
//: Mamy do przejechania jakieś 60 km więc możecie gadać, pić, śpiewać, spać w siodle. Co chcecie.