- Dla Ciebie Hrabia Gunses Cadacus. Nigdy nie znieważaj Wampir, jeśli jeszcze chcesz żyć. A to czy dostąpisz zaszczytu wkroczenia w krąg mej Rasy okaże się na tej wyprawie. Pamiętaj, że będę czujnie obserwował każdy Twój ruch. Każde Twe słowo będzie ważone za szali, abym mógł uzyskać Twe pełne wyobrażenie - tu przerwał, wzniósł wzrok na ostatnie promienie zachodzącego słońca - A o mym życiu nie będę rozmawiał z kimś mi nierównym względem rasy. Jeśli kiedyś staniesz się Nieśmiertelnym, wtedy udzielę Ci tyle informacji, ile sobie zażyczysz. Nie będziemy jednak rozprawiać o tym tu i teraz. Gdyż nie jest to ani odpowiednie miejsce, ani właściwy czas - mówił Gunses językiem o tonie arystokraty. Wampir wybrał najlepszego wierzchowca. Silnego, smukłego pięciolatka. Wskoczył na siodło, ściągnął wodzę, zmuszając konia to tańca na bruku gościńca jednej z bram.
- Aroagornie, cóż to za klucze żywiołów? Pamiętam, jak nie 4 lata temu Siedziba Wampirów, z mego polecenia, zorganizowała cztery wyprawy również po Klucze ÂŻywiołów. Ognia, wody, ziemi i powietrza. Wiesz coś o nich więcej? Jakie jest ich pochodzenie i przeznaczenie? - po chwili dodał - Ah... Możemy wszak rozmawiać w drodze. Ruszamy?