Ostatni swój post wpisywałem tutaj 21 Maj 2007, nieco się przez te bagatela ponad 4 lata zmieniło, toteż wpisuję się ponownie, co - mam nadzieję - zostanie mi wybaczone.
Książki
Szczerze powiedziawszy fantasy typu tolkienowskiego mi się znudziła. Zbyt mało jakiejś poważnej refleksji (chociaż może jej po prostu nie dostrzegam), zbyt widoczny klasyczny, starożytny, przedwieczny i antyczny podział na dobro i zło (chociaż u starożytnych było go w zasadzie zdecydowanie mniej). Bardziej pociąga mnie fantasy, prezentowane przez Sapkowskiego ("Wiedźmin" - o czym chyba każdy wie), Zamboch ("Krawędź żelaza", ogółem o dziwnym facecie - Koniaszu) czy - odkrytego ostatnio przeze mnie Ziemiańskiego (genialna wręcz seria "Achaja", przeczytałem 3 tomy praktycznie na jednym wydechu). Ziemiański potrafi także przysolić dobrym science fiction (ostatnio wydany zbiór opowiadań pt. "Zapach Szkła"), lecz w tej materii ostatnio najbardziej odznacza się w ostatnich latach moim zdaniem Glukhovsky, pisarz rosyjski, który nie zatracił rosyjskiej duszy pisarskiej w swoim "Metrze 2033" (a także sequelu, chociaż ten był ewidentnie gorszy) nawet na gruncie gatunku nie znanego geniuszom rosyjskiej (/światowej) literatury, klasykom typu Dostojewski ("Zbrodnia i Kara") czy Pasternak ("Doktor żywago"). Lubię poczytać coś z powieści historycznych - jak np. do dzisiaj uważaną przeze mnie za najlepszą książkę, którą czytałem - "Religię", Tima Willocks'a (chwała niebiosom, że autor zapowiedział kolejną powieść, bo pióro ma świetne, a wyobraźnię - jakże niezwykle plastyczną). Ciekawią mnie też książki nietypowe, które trudno zaklasyfikować. Jak np. "To ja, Ediczka", obrazoburcza i brzydka, a przez to - szalenie ciekawa (a przynajmniej do pewnego momentu, gdyż będąc gdzieś w 7/10 zaczęła wlec się jak flaki z olejem, toteż rzecz porzuciłem).
Oddzielnego akapitu wymaga Jacek Piekara - nasz rodak, a raczej świat i postacie, które wykreował w swojej serii książek o inkwizytorze Mordimerze Maderrinie ("Sługa Boży" i 2 zbiory opowiadań "Ja, Inkwizytor" + najnowsza powieść (niespodzianka w tej serii) - "Bicz Boży", którą właśnie mam okazję kończyć). Kiedy przeczytałem "Wieże do nieba", pierwszy zbiór opowiadań o inkwizytorze Maderrinie (a od tego zaczynałem przygodę z twórczością Piekary), to skłonny byłem uznać, że książka to genialna, idealnie trafiająca w mój gust. Obracała się co prawda w kategorii rzeczywistości fikcyjnej (jakkolwiek czerpiącej szeroko z realnej historii średniowiecznej Europy), lecz nie było w jej treści rzeczy nierealnych. To mi się bardzo podobało, odejście od magii/nadnaturalnych zdolności etc. Tłumaczenie wszystkiego za pomocą chłodnego rozumowania. Kiedy sięgnąłem zwiedziony ciekawością po "Dotyk Zła", byłem lekko zdenerwowany, gdy w opowiadaniu tytułowym pojawiły się elementy "z archiwum X". Jednak Piekara dozował je umiejętnie i w odpowiedniej proporcji, nie szedł na absolutny żywioł z tą materią, co pozbawiłoby jego twórczość oryginalności. Sięgnąłem po coś starszego i przeczytałem "Sługę Bożego". Konsekwencja w umiarkowanym aplikowaniu nadnaturalnych mocy i zjawisk do treści książki była utrzymana. I w najnowszym "Biczu Bożym", rzecz ma się identycznie. I oby Jacek nie przesadził, gdyż opowieści o ÂŚwiętym Officjum i Matce Boskiej Bezlitosnej są naprawdę fascynujące.
Gazety
Długi czas miałem do gazet stosunek co najmniej lekceważący. Denerwowała mnie ich forma graficzna - bardzo niewygodnie mi się je czytało. Toteż nie kupowałem żadnych. Ponad rok temu zacząłem kupować "Focusa", zwiedziony ciekawością świata nauki (nawet jeśli popularnej, a może nawet - właśnie dlatego ten miesięcznik mnie przyciągnął). "Focusa" kupuję regularnie co miesiąc.
Ostatnimi czasy zacząłem interesować się prasą polityczną (chociaż politykę polską miałem i mam w zasadzie głęboko w wiadomej części ciała). Nie bawiły mnie jednak ani "Fakty i Mity" (miałem okazję kilka razy czytać), ani Urbanowskie "Nie" (dobór treści w tej i poprzednio wspomnianej gazetce - jest strasznie jednowymiarowy - "klechy do gazu!". Wszyscy wiemy, że kradną, że mają złote pałace i samochody, że macają młodych chłopców po odbytach, że sieją w umysłach ludzkich zabobon - i że powinni zostać w konsekwencji rozstrzelani. Po cóż to po 100 razy udowadniać? Zacząłem kupować "Uważam Rze". I uważam, że ta gazeta jest naprawdę dobra (jakkolwiek nie zgadzam się z większością jej postulatów politycznych). Operuje ironią, a to lubię najbardziej. Krzysztof Feusette czy glawnyj redaktor Ziemkiewicz potrafią pięknie rzecz opisać, nie wspominając o felietonach Pana ÂŁysiaka z ostatniej strony. Prawicowcy zawsze mieli trzeźwiejsze spojrzenie na rzeczywistość (jak mówił Mao), a że ich pomysły na przyszłość są - odwrotnie - kompletnie idiotyczne - to już inna bajka.
A w ogóle to uważam, że Kartagina powinna zostać zniszczona.