po jakimś czasie, zacząłem ruszać palcami, ci kilkanaście minut wracała władza nad ciałem.
Cały czas przez moje ciało, przepływała energia w formie wyładowań elektrycznych. całe ciało było jej zbiornikiem, przez co dusza uwięziona w nim. dopóki energia się nie ulotniła, a przynajmniej nie osłabła, nie byłem wstanie kontrolować ciała, byłem jak sparaliżowany. po kilkunastu godzinach czucie wróciło. nie wstając jeszcze, zacząłem proces leczenia. zielonkawa energia otoczyła całe zmęczone, wycieńczone i ranne ciało. regenerując wszystkie uszkodzone tkanki. po kilkudziesięciu minutach byłem cały...
Wstałem.
- Już na Varrok? gdzie jesteśmy?