nie zwlekając ani chwili, teleportowałem się wysoko między chmury. ponad harpie lecące nade mną w sporej odległości, tak aby pociski i zaklęcia trafiały z użyciem mortokinezy, która pozwala na dosyć spore odległości. wszystkie harpie musiały wznieść się w powietrze. gdy tak się stało niezwlekając zacząłem miotać zaklęciami, jednocześnie kumulując całą energię w dłoniach.
przygotowałem się do niemal nieprzerwanego miotania kulami ognia w kierunku stworzeń, i strzelać począłem seriami (po dwa pociski)
- IGOI! (Kula ognia, skrócona forma, naurangol) x2
przy każdej z dłoni zaczęła się formować kula ognia, które przy użyciu mortokinezy szybko puściłem w kierunku najbliższych lecących wyewoluowanych harpii. jednocześnie wypowiedziałem ponownie dwie formuły
- IGOI! (Kula ognia, skrócona forma, naurangol) x2
poprzednie dwa zaklęcia uderzył w altirie, próbowały uniknąć, lecz mortokinezą pokierowałem prosto w ich głowy. ze względu na opatrzenia dotkliwe padły na ziemię z tej wysokości z pewnością martwe zostały (2 zabite)
Kolejne pociski w tym czasie się uformowały, ponownie puściłem je w kierunku kolejnych dwóch harpii, nie udało im się ominąć z toru lotu pocisków, uderzone zostały w klatkę piersiową ze sporym impetem. Zaczęły opadać na ziemię.
W tym czasie zacząłem formować sporych rozmiarów mortokinetyczny pocisk, aby móc go wykorzystać kilkakrotnie uszkadzając kilka altirii.
Pocisk gdy był gotowy, pozostałe altirie znacząco zbliżyły się do mnie. puściłem pocisk, ten przemknął w ich kierunku niczym strzała, zacząłem używać rak, aby tak wskazywać kierunek lotu pocisku. pocisk uderzył w głowę pierwszej altirii następnie wykonałem pionowy zamach w górę, tak samo poleciała kula, nastepnie w dół, w kierunku innej altirii, ta próbowała uniknąć, lecz oberwała w skrzydło tak, że się urwało od ciała, zaczęła spadać, uderzyła w głaz i zmarła, następnie pocisk pokierowałem tak, aby uderzył prosto w plecy innej altirii, pocisk rozbił się tworząc potężne wgniecenie i wybuch rozwalając zbroję i wyniszczając plecy, zmarła zanim jeszcze opadła na ziemię.
7 zabitych. 18 pozostało.
zebrałem siły do wywołania gwałtownych wyłądowań atmosferycznych, wypowiedziałem zaklęcie Gradu piorunów.
- IRIHA! (Grad piorunów, skrócona forma, Lindagol)
Energia wypłynęła z dłoni i pomknęła w niebiosa, zaczęły tworzyć się burzowe chmury. w tym czasie zebrałem ponownie mortokinetyczną energię i zacząłem formować dwa mortokinetyczne pociski przed dłoniami. gdy powstały cisnąłem nimi w dwie już będące blisko mnie harpie, obie oberwały z impetem w pyski. karki im się złamały i czaszki uległy zniszczeniu, nie mogły przeżyć tego.
Bezpośrednio po pociskach z nieba zaczęły uderzać pioruny. kierowałem nimi tak, aby uderzyły w ciała altirii. z niebios spadło 6 piorunów, na co pozwoliła ilość użytej energii, altirie nie mogły uniknąć piorunów, nie wiedziały skąd uderzą, a uderzały bardzo szybko (w końcu pioruny)
każde 6 altirii oberwało, ich metalowe zbroje były dobrymi przewodnikami prądu, z pewnością zginęły.
(15 zabitych, 10 żywych)
- Czułem iż nie mała cześć energii uleciała ze mnie w wyniku ilości użytych zaklęć. teleportowałem się na ziemię i zacząłem przygotowywać się do użycia 4 groźnych zaklęć, Zniewolenia duszy trzykrotnie, a potem krzyku umarłych. harpie również poleciały za mną.
Zacząłem kolejno wypowiadać zaklęcia zniewolenia duszy
- XEGARI! (Zniewolenie duszy, magia krwi, skrócona formuła)
- XEGARI! (Zniewolenie duszy, magia krwi, skrócona formuła)
- XEGARI! (Zniewolenie duszy, magia krwi, skrócona formuła)
za każdym razem robiłem kilkusekundowe przerwy, aby energia zdążyła wypłynąć i abym zdążył ukierunkować ją na odpowiednie, najbliższe mi altirie.
energie pomknęły w trzech rożnych kierunkach i błyskawicznie dostały się do ciał. energie zaczęły rozszczepiać duszę od ciała i wydzierać je z ciał. po chwili wyrwane dusze zaczęły mknąc do mnie w formie czystej energii które zacząłem wchłaniać. ciała altirii zaczęły opadać na ziemię martwe. (3 martwe)
pozostałe altirie z pewnością zdały sobie sprawę z lekkiego mojego zmęczenia, wylądowały i utworzyły krąg taktyczny wokół mnie, po czym zaczęły biec w moją stronę. od razu wypowiedziałem zaklęcie krzyku umarłych.
- IUAG! (Krzyk umarłych, magia śmierci, skrócona forma)
energia wypłynęła dłoni formując wokół mnie zielonkawą wiązkę energii. altirie zorientowały się i zatrzymały, próbowały uciec, niestety dla nich, nie zdążyły, energia błyskawicznie zaczęła rozszerzać się i uderzać w altirie, przy każdym zderzeniu rozległ się pisk umęczonych dusz, każda z nich uleciała z ciała, altirie pały martwe.
(wszystkie 25 martwych)
wyczułem, ze z groty wyłaniają się tarlessty...