weszliśmy do środka, raanaar podziękował recepcjoniście.
sala była duża, okrągła w środku postawiony okrągły stół i 6 krzeseł przy nim, zaś dalej stało biurko za którym siedział zmartwiony, przerzucający papiery szaman, ewidentnie poddenerwowany.
- panie, nie bedziemy owijać w bawełnę - powiedział raanaar od razu. - Musimy dowiedzieć się gdzie są złoża niebieskiej, magicznej rudy na terenach ignis.
ork ewidentnie oniemiał i w bezruchu tkwił, jakby coś go sparaliżowało. Wtem ja się odezwałem.
- Panie.... wiemy, ze sytuacja w kraju nie jest najlepsza i borykacie się z problemami społecznymi, proszę o pomoc, może uda nam się pomóc wam.