-Najpierw to prosiłbym o zapakowanie dwóch strojów szlacheckich, damskiego i męskiego. Najlepiej byłoby gdyby były z jedwabiu.- rzekł elf -Zapłacę za nie przy odbiorze, bo teraz mam do załatwienia pewną sprawę.- dodał
-Oczywiście elfie. Mówiłeś jednak, że masz jakieś pytania. O co chodzi?- zapytał krawiec
-Więc tak, dostałem informację, że w tym mieście znajduje się rynek zbytu skór i futer różnych zwierząt, trzeba mi wiedzieć kto i gdzie to skupuje.- rzekł rzemieślnikowi
-Słuchaj. Kto to skupuje i gdzie nie wiem, ale rzeczywiście ostatnio widzi się tutaj wielu można by rzec myśliwych, którzy przybywają tutaj sprzedać skóry. Zwykle kierują się oni gdzieś z pewnym niziołkiem, który prowadzi ich gdzieś, jak gdyby do dzielnicy zamieszkiwanej przez biedotę. Nie wiem czy jest teraz na placu, ale poczekaj zerknę przez okno.- powiedział szybko krawiec i wychodząc zza lady skierował się w stronę witryny swego sklepu. -O jest! Widzisz go? Tam stoi przy tamtym straganie z warzywami.- rzekł wskazując na niskiego człowieczka -Ale musisz się pośpieszyć bo gdzieś odchodzi. Skieruj się za nim, na pewno znajdziesz to czego szukasz.- dopowiedział krawiec. -Dzięki wielkie. Wrócę niebawem.- rzekł Gordian opuszczając sklep. Niziołek rzeczywiście kierował się w stronę dzielnicy biedoty. Elf idąc w pewnej odległości za nim ujrzał Broock'a stojącego pod murem jakiegoś domu. Miał nadzieję, że go ujrzy i pójdzie za nim.