Elf nie pozwolił sobie na odetchnięcie. Zachowując bezpieczną odległość, obiegł arachnę od lewej strony, kryjąc się za prowizorycznymi osłonami: stalagmitami. Kałuże wciąż wrzącego kwasu wcale nie polepszały i tak kiepskiej już sytuacji drużyny. Kiedy znalazł się na wysokości głowy poczwary, spróbował strzelić w łeb. Wyciągając swoje dwie srebrne strzały, starał się trafić w kołyszącą się w rytmie kroków głowę na sztywnej szyi. Nie było to łatwe, toteż elf przez kilka chwil skonfundowany wybierał cel do ataku. Aż wreszcie nie mógł dłużej czekać. Wiedział że takie nieprawdopodobne szczęście jakie zdarzyło się z odwłokiem może się nie powtórzyć... Posłał dwie strzały w kierunku łba, tak by uderzyły w oko i wbiły się w głąb ciała potwora. Dwie milczące, dzięki lotkom obiegającym strzałę spiralnie, nie prosto, szypy poszybowały w powietrzu wirując wokół własnej osi, tak, by wkręciły się w cel... Strzały osiągnęły cel, gdy pajęczyca wystrzeliła w elfa pajęczynę... Nie oglądając wyników swoich strzałów szybko zawrócił tak, by znaleźć się za wielkim stalagnatem, którego upatrzył sobie podczas cichego podbiegu do potwora....
_________________________________________________________
Walka łukiem IV, Strzał 2 pociskami, Celny strzał