- A kto tu mówi o wyniszczaniu, zresztą bez znaczenia. Każdy musi sobie poużywać, nawet twój ojciec a teraz do celu. Nastaje taki dzień w życiu młodzieńca, kiedy opuszcza dom by poznać czego nie poznał, doświadczyć, czego nie doświadczył, zobaczyć, czego nie zobaczył, tak też było i zemną. mając 26 lat wraz z pewnym Valfdeńczykiem którego znasz może nie, imię jego ci nie jest chyba potrzebne, dane nam było wędrować razem jak dwa zawszone kundle i zarabiać trudząc się pracą dorywczą, ja wolałem prostytucję, on pracę na polu, szydziłem z niego, ze więcej i szybciej zarabiam... ekhem, nie o to chodzi. Jedna z moich zleceniodawczyń miała dla mnie dodatkowe zlecenie, taki bonus do pracy codziennej, zamarzyła sobie, bym upozorował śmierć, samobójstwo, albo śmierć naturalną jej męża. Gdy o nim usłyszałem pobiegłem jak na złamanie karku do pana mego kumpla... mówiłem ci, że mój kumpel to na roli pracował? obrabiał pańszczyznę, chociaż robił to z własnej woli i mógł zrezygnować... A tak, co ja mówiłem... No tak, powiedziałem mu o tym i zapytałem co sądzi, powiedział, ze nie będzie problemu go powiesić, albo odrąbać głowę, jego pan miał narzędzia tortur. Jak przystało na męską prostytutkę zaspokajałem moją klientkę, kiedy to jej mąż wparował do sypialni, wiedziałem, ze to idealny moment. ten rozwścieczony rzucił się na mnie jakby chciał mnie zgwałcić, ale ja uprzednio chwyciłem za ceramiczny talerz i rozbiłem na głowie tego ktosia. Tak, zemdlał, ciesze się, bo byłoby ze mną krucho... zaciągnąłem z tą kobietą ciało na tortury u szlachcica, gdy go donieśliśmy to ocknął się, ale zdążyliśmy zakuć go w dyby od Gilotyny, to też ostrzem gilotyny ścięliśmy go. Na nieszczęście kobieta zmarła, serce nie wytrzymało stresu i tak niecnie się stało, chociaż jej bogactwa. Było to wiele lat teku, kiedy to ja byłem młody a nie w podeszłym już wieku... Już wiesz co jest twoim zadaniem? Twoje zadanie to znaleźć dla mojego przyjaciela to miejsce tortur, nie będzie proste, bo będą pod wodą, ale dobre jest to, ze górą chronione... Zresztą co ja będę ci gadał. Będąc na Targonie, odnajdź wybrzeże skaliste, ludzi popytaj a ci powiedzą.
Na opowiadał się, po czym ponownie nalał sobie wina i popił.
- Jeszcze dziś dopłyniemy do brzegu. Niech Zartat ma ciebie w opiece, weź ten naszyjnik, będzie ci pomocny, a przynajmniej błogosławieństwo Zartata ci sprzyjać będzie.