Boją się dentysty. Panicznie. Siedząc w poczekalni trzęsą mi się ręce i jestem wystraszony. Najgorzej jest na fotelu. Dentystka jest bardzo miła i próbuje rozluźnić atmosferę. Częściowo jej się to udaje.
Potem boli i to bardzo. Wstając mam całe plecy mokre. Ale i tak najlepsze jest "wiercenie". A raz jak mi wjechała na nerw, mmm to było coś. W mojej osobistej skali prześcignął skurcz podczas pływania. Potem było "leczenie kanałowe", które cieszy się złą sławą. Możecie sobie wyobrazić mój strach - to na pewno będzie niesamowicie bolesne! Nie było na szczęście
Hah, jako mały człowieczek też byłam niezłą dentofobką ;]. Uciekałam, tupałam i krzyczałam. Zraziłam się, bo moją pierwszą dentystką była jakaś straszna ogrzyca. Strach przed borowaniem przerodził się w jakąś manię i teraz na wizyty kontrolne potrafię chodzić co 2/3 miesiące w obawie, że będzie trzeba coś robić, a jak wiadomo najlepiej najwcześniej remontować paszcze, gdy coś zaczyna się sypać. Najważniejsze to dobrego dentystę znaleźć, bo ból przy dzisiejszych znieczuleniach praktycznie nie istnieje.
O! Pająków się boję i zbioru zadań z fizyki. I tego że obcas połamię na naszych pięknych chodnikach