Autor Wątek: Evanger  (Przeczytany 5841 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Evanger
« dnia: 29 Grudzień 2008, 19:07:19 »
Zamieszcze tu tylko Prolog i kawalek pierwszego rozdzialu, z prosba byscie ocenili troche tego tekstu i czy dalsza czesc ma sens.
Moze to wyglada kulawo, jednak ocencie.
Potem bedzie duzo watkow z gospodarka, ekonomia, strategia, taktyka, walka, polityka itd.


Prolog

  Nocą drapieżcy szukają pożywienia, a gdy je zobaczą, ich oczy zwężają się w skupieniu. Czekanie na dobry moment to podstawa, by potem zagłębić kły w niewinnym stworzeniu, by jego krew spływała po twarzy, a mięso pozowlilo żyć innemu stworu. Taki właśnie był Ethard, syn władcy Królestwa Ludzi Andgila IV. ÂŻadne słowo nie ukryło się przed jego słuchem, żaden zdrajca nie uciekł przed jego ostrzem. Jego ciało było zwinne i giedkie, jak u węża, a wzork przebijał największa ciemność.
  Gdy był mały, dowiedział się że jest pól-wapirem, gdyż wampirem był jego dziadek. Tego samego dnia poszedł na ulicę czarnej magii i odnalazł wampiry, które go uczyniły swoim. Mógł chować kły i pionowe źrenice u oczu kiedy chciał, jego skoki były wyższe niż elfów, a posługiwał się meiczem i łukiem lepiej niż Gwardia Królewska. Jego ojciec zaniepokoił się wtedy i powiedział ''Cóż za stworzenie siedzi w mym synie, wierni sludzy? Czyż jego moce nie są nadzwyczajne już w tym wieku? Jednak niepokoi mnie to, tak samo jak cieszy. Straż już go nie może zatrzymać by gdzieś poszedł, a ostatnio groził mi śmiercią za to że nie pozwoliłem mu wyruszyć ze mną, na wyprawę przeciwko orkom. Coś go opętało i muszę zrobić to dla jego dobra...''. Wtedy rozkazał dwudziestce najlepszych rycerzy, zamknąć go w lochach. ÂŻałował, gdyż to był jego jedyny syn, jednak odwiedzał go i starał się mu pomóc, przyprowadzając lekarzy, by stwierdzili co mu jest, jednak żaden z nich nie chciał nić powiedzieć gdy to odkrył, więc Andgil każdego kazał powiesić. Wściekły wyruszył cztery lata później na południe Republiki, gdzie sto tysięcy orków, zbierało siły. Ethard to wykorzystal. Gdy służba przyszła z kolacją, obezwładnił ich i strażnika. Z lubością zanurzyl kły w ich szyjach, jednak na tym poprzestał. Wziął od strażnika dwuręczny miecz i doszedł poza zamek, tajnymi przejściami.
  - Synu, czy ja cię nie znam? - usłyszał Ethard, idąc do miasta, za plecami.
  Tę słowa należały do jakiegoś starca, trzymającego mały sztylet i laskę.
  - Jako że ja cię nigdy nie widziałem, tak samo ty mnie, żegnaj poczciwy człowieku - tymi słowami chciał uciąć dyskusję i odejść, lecz starzec położył rękę na jego ramieniu.
  - Ethardzie, nadal jesteś po tylu latach życia głupim dzieckiem, by uciekać w lochów, gdy idzie wojna?
  Wtedy chłopak go rozpoznał. Był to Desor, jego dawny nauczyciel walki mieczem i wiedzy o wojsku. Jak nic, chwycił go w ramiona i uściskał jak brata, bowiem gdy był w lochach, usłyszał płotki że Desor zginał w potyczce z hersztem orków.
  - ÂŻyjesz, ty stary draniu... A ja myślałem żeś wyciągnął nogi przed orkami i spłonął na stosie w jednym z ich plugawych miast, gdzie leży również Akhor.
  - Czyżbym cię nie uczył, że wiara to jedną z najpotężniejszych sił?
  Tak gawędzili sobie jeszcze parę minut, zapominając o tym że stoją pośrodku poła, koło zamku w stolicy Królestwa Ludzi.
  - Uciekajmy synu, gdyż widzę dym unoszący się nad zamkiem!
  Tak było w rzeczywistości. Czarny dym unosił się coraz na większa skalę, a jego opary wiły się i robiły się coraz bardziej gęste.
  Szybciej niż pociągi krasnoludów, gnali obaj przez poła i lasy cztery dni i cztery noce.
  Po długiej wędrowce zobaczyli dym, unoszący się nad polami, tam też stali rycerze Królestwa. Nie zdążyli zrobić ni kroku, a strzały przebiły Desora, którego podtrzymał Ethard. Wtedy poprzysiągł zemstę na jego ojcu i wszystkich co mu służą.
  Tak uciekł na południe, z którego nigdy nie wrócił, a ja opowiem co tam się stało. Posłuchajcie tylko.



  Evanger zacisnął mocniej palce na swoich wiernych ostrzach i wstrzymał oddech.  Jego czarne włosy powiewały na wietrze, a czarna szata wzbijała się i opadła w  rytmie wichury. Dobrze zbudowane nogi zgięły się w kolanach, a ostrza wykonały w  jego rękach młynek, czekając niecierpliwię gdy będą mogły zanurzyć się w cielę  zbója. ÂŁowca nagrod pochylił się jeszcze trochę i spojrzał zza korony drzewa. Most był wciąż pusty, podobnie jak i ścieżka prowadząca do karczmy jego  przyjaciela Groma*.
  Wreszcie to się stało. Na moście pojawił się jakiś wysoki cień, a po chwili cały  zbój wynurzył się zza rogu i utykając na jedną drogę, przeszedł jakby nigdy nić  pod drzewem.
  - Twa klinga stała się czerwona od krwi, z dniem kiedy przestałeś być uczciwym  obywatelem Królestwa Ludzi i obrabowałeś wieśniaka - szepnął Evanger, skacząc  przed niego
  - Zejdź mi z drogi kmiocie, albo porachuję ci wszystkie kości!
  ÂŁowca Nagrod uśmiechnął się niewinnie i wysuwając zza rękawa, wcześniej ukryte  ostrza skoczył do napastnika. Szybkim ruchem prześliznął się mu pomiędzy nogami,  ominął miecz i zanim tamten się odwrócił, wbił mu ostrza w plecy.
  - Zaopiekuję się twoim złotem - szepnął mu jeszcze do uchą i wyjął mu z kieszeni  pięćdziesiąt sztuk złota, które ukradł wieśniakowi po czym zrzucił jego ciało w krater pod mostem.




Gdzie potem beda te rzeczy co mowilem? Zdradze. Nasz bohater bedzie mial dosc ze swoimi przyjaciolmi Impierum, po czym stworza wlasna kryjowke dla siebie, niezalezna od podatkow. Wtedy rozwienie sie ona w miasto, tym samym zaczynajac ciagla polityke, wyscig zbrojen wszystkich ras**, walke w gospodarca, architekturze itd.

* - Wiem, wiem nie mam glowy do imion to sciagam, ale juz niewielu co kieruja sie swoja zasada robienia imion fantasy
** - Ludzie (podzieleni), wikingowie, jezdzcy tygrysow, orki, taureny, nieumarli, krasnoludy chaosu, mroczne elfy, demony, krasnoludy, elfy, gnomy, rasy mityczne, wampiry, wilkolaki i duuuuzo innych

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Styczeń 2009, 14:37:32 »
Palce Evangera, unosiły się i opadały na ladę, w jednym i zgodnym rytmie. Jego oczy,zwężone niczym u jastrzębia, który nurkuję, by złapać swoją ofiarę w szpony, wpatrywały się w długie, czarne włosy Groma (właściciela karczmy i przyjaciela Evangera) opadały mu na twarz, a jego postrzępione ubranie barmana, dawało mu bardzo dziwny wygląd. Był on przywódcą wszystkich ÂŁowców Nagrod, jako że to była grupa, w której Grom przydzielał każdemu inne zadania. ÂŻaden z ÂŁowców Nagrod, w tych okolicach, nie działał pojedynczo. Obaj czekali właśnie na innych z ich fachu, którzy mieli już ponad godzinę temu, stawić się na zebranie w gospodzie. Minuty mijały nieubłaganie, a ich przyjaciół, nie było ani widać, ani słychać.
Wtem usłyszeli rzanie koni i stukot kopyt o podjazd karczmy, z których obaj wywnioskowali, że jedzie tutaj napewno więcej ludzi, niż tych, ilu powinno się zjawić.
Natychmiast, ich ręce powędrowały do rapierów i obaj zaczęli się skradać pod zamknięte drzwi, z których mogli zajrzeć przez klapę na zewnątrz.
Tak jak myśleli, to nie byli ci, których się spodziewali, tylko oddział Gwardii Królewskiej, który liczył sobie prawię setkę rycerzy o lśniących zbrojach przykrywających każda cześć ciała prócz twarzy, kapturach z kolczugi i czerwonych tunikach z herbem Królestwa Ludzi - gryfem. Wszyscy trzymali dwuręczne miecze, a na plecach nieśli ogromne kuszę bojowe. Ich konie przykrywały rożne królewskie materiały i zbroję, tak samo lśniące w promieniach księżyca, jak i zbroję ich panów.
- No dobra! - rozległ się donośny głos, dobrze znany każdemu, ponieważ należał do generała, który był najbardziej chciwy i podstępny że wszystkich - Zanim wyruszymy w dalszą drogę, spędzimy tutaj noc! Ja i czterech z was, poprosi o pokoje dla tych o większych stanowiskach. Spytamy się również właściciela, czy zdoła dać kolację wszystkim. Wyjmijcie z pakunków wszystkie kocę i co tam macie do spania, po czym rozłóżcie koło  ścian gospody i przy płocie. Pod tym największym drzewem, macie rzucić wszystkie bagaże. I na Boga, zaprowadźcie konie do stajni i każcie stajennym je umyć! ÂŚmierdzą gorzej niż ÂŚmiertelna Ulica, w naszym rodzinnym mieście i stolicy Królestwa Ludzi: Yvallu.
- Ale Panie... Jechaliśmy cztery dni na słońcu, bez postojów i z szybkim posiłkiem, który składał się że starego chleba i wody!
- Masz rację Mawirusie, ja sam nie czuję się po tym dobrze. Zaraz zamówimy porządna kolację dla wszystkich.
- Nie mamy złota.
- To co? Wkoncu nie jesteśmy żebrakami, czy chłopami uciekającymi przed pracą z pola, prawda? Coś się nam należy!
Evangerowi to wystarczyło. Skinął głową do Groma, który zaczął wycierać szmatką butelki za ladą, jakby nigdy nic, a Evanger narzucił na głowe kaptur i usiadł przy stoliku obok, jako że każdy go bardzo dobrze znał.
- Witam chłopi! - krzyknął generał Granrok, otwierając kopniakiem, drzwi karczmy. Jego biała broda i łysina, była przykrytą pod hełmem, lekkie kawałki kolczug w czerwonej tunice, na miejscu łokcia, ramienia i rękawicy, jak i wystawna czerwona peleryna, wyszywana po bokach złotą nicią, dawały mu wygląd bogatego i groźnego człowieka.
- Witam, witam generała, w tym cudownym dniu, koło najpiękniejszego z miast świata! - odpowiedział Grom, starając się, by jad w jego głosie, nie został wychwycony przez czujne uszy generała lub rycerzy.
- Poprosiłbym tyle bochenków chleba, sera, szynki, kiełbas, wołowiny, steków, miodu, placków z jagodami i wiśniami, misek gulaszu, zupy rybnej, kartofli, ile pan tylko mą!
- To będzie około stu tysięcy koron - odpowiedział Grom, pokazując złośliwie swój perłowy uśmiech.
- Tak, tak, tak... Dla zwykłych ludzi, to tak! Jednak my, jesteśmy najlepszym oddziałem Gwardii Królewskiej, która utrzymuję ciebie, twoich przyjaciół i tę rudere, przed atakami rożnych barbarzyńców. ÂŁaskawie też przydzielamy ci tę ziemię i sprzedajemy od naszych kupców zapasy, więc dawaj człowieku co masz! - warknął generał.
- Ta karczmą... Ten towar... To jest ścieżka, która kieruję moje życie i która daję mi zarobek... - wycedził Grom, przez zaciśnięte zęby.
- Szukasz problemów? - powiedział szybko Granrok, wyciągając miecz i przystawiając klingę do gardła Groma.
Ten jednak był na to przygotowany. Wyciągnął natychmiast swój rapier, zanurkował pod ladę i odpychajac się mocno nogami od podłogi, skoczył wysoko nad ladą, i chwycił brodę generała, ciągnąc ją za sobą na podłogę.
- Szukasz kłopotów, kmiocie?! - powiedział jeden z rycerzy, wyciągając miecz, a zaraz po nim zrobiła to reszta.
- Rączej WY ich szukacie, przychodząc tutaj - powiedział Evanger, gdy Grom ogłuszył generała.
- Spadamy - mruknął jeden z rycerzy, biegnąc do wyjścia, a reszta pognała za nim.
Szybko wrzucili generała do otwieranej klapy w podłodze, po czym wzięli trochę towaru na plecy i sakiewki w kieszeń, otwierając tylne wyjście.
- Oni zaatakowali Granroka! Połowa na konie! Do Broni! - usłyszeli jeszcze w oddali, gdy wyszli na tyły karczmy i ukryli się pod choinkami, koło drogi.
- Tutaj jesteście... - usłyszeli za plecami głos, przeciągający sylaby.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Evanger
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Styczeń 2009, 14:37:32 »

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #2 dnia: 08 Styczeń 2009, 10:54:41 »
  Jaskinia miała już dużo pomieszczeń. Pierwsze, które było już przed ich przybyciem, pełniło wciąż służbę jako jadalnia. Zamiast krzeseł, postawili na każdym miejscu, wygodne i miękkie fotele, a srebrne kielichy, talerze, sztućce i świeczniki, dobrze komponowały się z obrusem. Położyli w pomieszczeniu też dywany i parę obrazów. Pochodnię zasilane, magicznym ogniem, paliły się w dzień i noc. Dalej była kuchnia i spiżarnia, mająca zapasy mięsa i wody, na parę miesięcy. Następne pomieszczenie, posiadało tylko wykute w skalę schody, prowadzce w gorę, albo w dól. Na dolę zrobili drzwi i pomieszczenie, pełniące rolę biblioteki. Raven dostarczył tam z klasztoru, księgi dotyczące historii, magii, walki, polityki, gospodarki, ziół, profesji i paru innych. Gdy szło się w dól schodami, można było otworzyć tajne przejście, prowadzące do skarbca, który wzrósł do olbrzymich rozmiarów. Na górze, mieściło się już dużo sypialń i zbrojownia. Większość z robotników i strażników, mogła już tam sypiać.
  Polanka była siedzibą mistrzów. Przy skałach stało już 8 piecow, kowadeł i wiader z narzędziami, alchemicy mieli przy choinkach swoje mikstury, rośliny i minerały, stolarze pracowali zaraz za palisadą. Droga prowadząca z labiryntu do ogromnych polanek i drogi do kryjówki, miała kształt odwróconego ''Y'', przez co zrobili taką samą palisadę z bramą, wieżą i rowem, przed tymi wejściami. Jako że skały nad nimi i korony drzew, które rosły na wyższych poziomach, zasłaniały ich całkowicie, wycieli w tym ''Y'' wszystkie drzewa i oczyścili z głazów, zostawiając wyższe poziomy nienaruszone, w przypadku, gdyby spotkali APL. Zrobili z kamienia duże wozostrady, a po ich dwóch stronach, zbudowali kammiene, parterowe domy. Podzielili je też na dzielnicę, czyli te najbliżej polanek, zostawili dla farmerów, dając im duże ogrody, by mogli uprawiać warzywa, a na polanach za to, zrobili domki z ogordzeniem dla hodowli krów, owiec i wieprzy, a na reszcie, posadzili zboże. Oprócz domów dla farmerów, postawili też inne, przy których mieściły się warsztaty dla krawców, garbarzy, zielarzy, inżynierów, piekarzy i innych. Na skrzyżowaniu drogi, postawili ogromny targ na trawie, gdzie były narazie, byle jak sklecone stragany i parę wozów. Wzdłuż ''głównej drogi'' postawili piętrowy budynej, gdzie na parterze była ogromna stajnia, a na piętrze karczma. Postawili też przy wozostradzie, jako standard (dzisiaj znane nam stację benzynowe) naprawę wozów i kół, paszę dla koni i szybki posiłek, na dalszą jazdę, jak i plan dróg w labiryncie i poza nim.


***


Szybko sprowadziło się do miasta mnóstwo farmerów, myśliwych, bandytów i rożnych innych mieszkańców spoza miasta, którzy mieli ciężki żywot, byli buntownikami, albo byli nękani przez Granroka, jako że on objął dowództwo, nad terenami przyległymi stolicy. 
Wszyscy z obozu, powitali ich z otwartymi ramionami, dali domy i pracę, jaką wykonywali, lub jaką chcieli wykonywać. Oni natomiast, posadzili w ogrodach mnóstwo owoców i warzyw, ozdobili dom w środku i na zewnątrz, lub ożywili miasto, swoimi dzielami i unikatowymi warsztatami.
Targ był ciągle przepełniony, a karczmę otwierano tylko na posiłki, bo ciągle było w niej pełno klientów. Na kolacje, całe miasto było zapraszane do jaskini, na wystawną ucztę. Podatków nie było, jednak Evanger postanowił, by cześć z ich uprawy lub rzeczy wyrobionych, trafiała do jaskini, żeby rozwijać wciąż miasto.
Największą z hodowli, były owce, jednak farmerzy szybko zaczęli budować specjalne zagordy za domem, dla dzikich zwierząt, dających jakieś mięso lub materiały, albo klatki dla krwiopijców, których jad z żądła, odpowiednio wyrobiony, dawał eliksir leczniczy.
Oficjalnym strojem strażników, był strój bandyty, który głownie był z rożnych futer wilków, trochę skóry pod nim, sakiewek u pasa i torby na jedzenie. Robotnicy mieli zwykłe stroję jak w mieście, czyli czarne spodnie, buty i tuniki. Strażnicy nosili kuszę bojowe i miecze, lub włócznie, a robotnicy mieli u pasa pałki.
Palisadę z bramą, ulepszono by była z kamienia, podobnie jak wieża, jednak wciąż przykrywali bluszczem i gałęziami drzew, by pozostało wejście niezauważone.
Wzdłuż wozostrad w mieście, posadzili małe na półtora metra, choinki i grządki z kwiatami.
Tak minęły pierwsze 4 miesiące, w czasie których tylko nieliczni, wystawili nos poza labirynt, nie wiedząc że ucieczka ożywiła całe miasto, ani to, że dokonano ostatnio w nim strasznego mordu na Królu Andgilu, jego doradcach, gubernatorze i paru ważnych obywatelach.

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #3 dnia: 08 Styczeń 2009, 22:45:37 »
- Jak sytuacja? - spytał pewien osobnik, w czarnym płaszczu z kapturem i dwoma ostrzami w dłoniach, probując przetrzeć w twarzy kroplę wody i utrzymać się na nogach, w czasie huraganu.
- Pogrzebu Andgila nie będzie. Jego ciało, pokryjomu dano do grobowca następnego dnia, by nikt nie zaatakował orszaku i pogwałcił świętości - odkrzyknął zwiadowca, probując przekrzyczeć wiatr i którego kontury były ledwo widoczne na deszczu.
- A kto by zaatakował w mieście? - uslyszeli trzeci głos, należący do starego maga Kruków.
- Wojna już się zaczeła! Potrojono straż na murach i w samym mieście, grupy zbrojne wyruszają wciąż poza miasto, oczyszczać lasy i pobliskie drogi z potworów i bandytów! Na najwyższej skalę Lasu Orków, która wystaję ponad koronami drzew, zauważono herszta zielonoskorych i obstawę wojowników! Zobaczyli też ich starego szamana Grush-Paka, trzymającego ich potężny artefakt - Laskę Ognia! Widziano też gobliny w kopalaniach i nieumarłych na bagnach! WÂŁADCA MROKU, POWRACA!
- To niemożliwe! Jak by dostali się do stolicy, bez, jak kiedyś, kampani wojennej przez lata lub wieki? Miliony wojowników orków, goblinów, taurenow, nieumarłych, bandytów, szkieletów, kręgów Boga Zła i ÂŚmierci Ithara i może jeszcze nawet demonów, nie przechodzi sobie głównym szlakiem do Yvallu i nie puka w bramy, krzycząc ''Elooo! Jestem Lindsay Lohan, wpuście mnie!'' - odkrzyknął Raven, z ironią w głosie, mając za plecami z pięćdziesięciu wojowników.
Zwiadowca jedynie wzruszył rękoma i zawrócił w stronę gospody, zostawiając Ravena i Evangera na szlaku, prowadzącym do Lasu Orków.
- Idziemy na zwiad? Zostaw tu tych ludzi, na Gila! - krzyknął Evanger, używając przezwiska Andgila, teraz gdy okazał się zwykłym opętańcem i ślepcem na to, co dzieję się pod jego miastem.
Kruk, kiwnął głowa i zeskoczyli z wozostrady, prosto na jakieś drzewo, w granicach składowania wojsk zielonoskorych, pokrytych brązową sierścią na miejscu wojownika, który był większy niż ich topory.
Zeskoczyli z drzewa i zaczęli się skradać przez las, chowając się co chwila za jakimś kamieniem, czy też używając magicznego zwoju ''Pokrycie'', który maskuje całe ciało kolorami i roślinami, w zależności od terenu, w jakim jest aktywowane.
Nagle, zauważyli jakiś namiot, przed którym leżało dość dużo futer, łuk i strzały. Podchodząc powoli do materiału, pokrywającego namiot, wyjęli ostrza i ustawili się po obu stronach wejścia. Raven skrzyżował jeden palec i rozległo się chrapnięcie. Drugi palec i sytuacja się powtórzyła, dopiero jak ostatni z palców, przyległ do dłoni, wbiegli obaj do namiotu, wymachując ostrzami i przecinając wszystko co w nim było.
Jednak gdy to zrobili, ktoś był już przygotowany. Do namiotu wszedł człowiek, o bardzo jasnej cerze, zielonym stroju, z cisowym łukiem w rękach. Dopiero potem zorientowali się, że leżał on przed namiotem na ziemi, nie zauważając go pod stertą futer.
- Witajcie Evangerze i Ravenie, za których głowy, dają już milion koron - przemówił czystym głosem z akcentem Normanda, człowiek.
- Jesteś ÂŁowcą Orków, tak? - spytał jak zwykle poinformowany, Kruk.
- Zgadza się, a wy obudziliście zwierzynę w promieniu paru mil, jako że tu jest ogromne echo, a zwierzyna chodź ma brązowego wojownika (tradycyjny zart ludzi), uszy ma jeszcze większe i bardziej brązowe. Chodź nie wiem dokładnie, czy to co usłyszą, wyczują i co dotkną, dociera do ich...eee...mózgu, ma znaczenie. Podsłuchałem waszą rozmowę na drodze i z chęcią do was się przyłącze, ale najpierw... - założył cięciwę - polowanie!
Nikt z nich już nin więcej nie powiedział. Ruszyli do głębi lasu, przez co niebo, chodź i tak ciemne, było już całkowicie niewidoczne. Czasem zabili jakiegoś wilka, czy ścierwojada (duży ptak na dwóch masywnych nogach i z wielkim dziobem, o kolorze skóry człowieka, z niebieskim piuropuszem na głowie).
Po dwóch godzinach, usłyszeli chrząkanie, rzyganie i odgłosy typowo seksualne, świadczące że orkowie toczą jakaś dyskusję, dlatego w tamtą stronę się skierowali:).
- Uhrgg yhhh, ahhh ahhh, srak wprak rzak, chrzmaja swhwoje jajcha przy chobie! - usłyszeli, probując powstrzymać się od śmiechu, rozumiejąc slowa.
- Rzyhaj nah shwoich hershowa, Hrahroku Hragusie Hrakicjanie!
- Tyhh naj przelithowag te showa! Naphysz na papher!
- Papheru jeszhe ni ma tyh krethyn!!
Usłyszeli teraz swist miecza i odgłos głowy, upadającej bez ciała na ziemię. Przygotowali broń.

Offline Rohgard

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 123
  • Reputacja: 22
  • Płeć: Mężczyzna
  • W okopach nie ma niewierzących...
Odp: Evanger
« Odpowiedź #4 dnia: 09 Styczeń 2009, 18:51:45 »
 Więc jak obiecałem zabieram się do oceny :)

 Przeczytałem wszystkie "części" Twojego opowiadania, które szczerze mówiąc bardzo mnie zainteresowało. Opowiada o losach ÂŁowcy Nagród, tajemniczego Evangera, który mając dość życia w otoczeniu chaosu i wszechobecnego "burdelu" świata zakłada coś w stylu własnej kolonii, w której panuje wszechobecny dobrobyt :)
 Powiem krótko, całość jest bardzo dobrze zbudowana, to co piszesz przekazujesz spójnie i w sposób całkowicie zrozumiały dla czytelnika. Nieliczne literówki nieznacznie pogarszają komfort czytania. Posiadasz bogatą wiedzę na temat słownictwa oraz synonimów większości wyrazów.
 Teraz zastrzeżenia co do opowiadania. Zauważyłem, że starasz się przeciągnąć jedno zdanie jak najdłużej i to niestety psuje efekt zamierzony. W niektórych miejscach dziwnie zamieniasz kolejność wyrazów, toteż niektóre zdania musiałem przeczytać kilka razy, żeby dokładnie je zrozumieć.
 Teraz krótkie rady :) Następnym razem przed wrzuceniem opowiadania przeczytaj je kilka razy, postaraj się o korektę błędów, które rzucają się w oczy i zapamiętaj: Prawdziwego pisarza wyróżnia zdolność do samokrytyki :)

Opowiadanie oceniam na 7/10 :) i powodzenia w dalszym pisaniu!

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #5 dnia: 09 Styczeń 2009, 22:40:49 »
Wielkie dzieki za to, ze jako pierwszy skomentowales to opowiadanie. Co do zastrzezen, wiem o tym i staram sie jak moge, by tego unknac, jednak czasami nie moge inaczej. Czytam wiele razy przez wrzuceniem i elimnuje wiekszosc bledow, jako ze nie mam zadnego dobrego korektora. Niektore po prostu gubia mi sie, w szeregach innych wyrazow i efekt, nie jest zadowalajacy.

A i na blogu z tym opowiadaniem, dalem opis postaci, ich zdjecia i obrazy z wydarzen, ktore byly, lub beda. Zachecam do komentowania rowniez tych zdjec.

Offline Legolas

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 311
  • Reputacja: 51
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Evanger
« Odpowiedź #6 dnia: 11 Styczeń 2009, 17:48:07 »
Opowiadanie jest ciekawe. Tylko początek coś taki dziwny  :unsure: Bo najpierw idzie z jakimś starcem potem ktoś zabija starucha a potem to już jakby w ogóle inna część historii. Rozwaliło mnie w twoim ostatnim pojście "Elooooo! Jestem Lindsay Lohan, wpuśćcie mnie" :D:D:D:D:D:D

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #7 dnia: 11 Styczeń 2009, 23:11:16 »
Dzieki za pozytywne komentki. Teraz komentujcie to:  <_<






- Granroku, czy twoje plany są...?
- Oczywiście, Kapitanię Leres! Orkowie, mają ponad 5 milionów więcej wojowników, niż ludzie. Gubernator i Sędzia nie żyją, a ich śmierć została zatuszowaną słowami ''Pojechali z korpusem dyplomatycznym, na południe''. Pozatym, gobliny doniosły mi, o pewnej kolonii na skałach, Lasu Orków. Tam ukrywają się ÂŁowcy Nagrod i ci wszyscy ludzie, których domy i warsztaty zostały porzucone. Oni tworzą im, fałszywa wizję świata, który chcą stworzyć u siebie.
- Ale dlaczego musimy się ich pozbyć? Ja jestem teraz tymczasowym zarządca Imperium, dlatego mam raporty o stanie majątkowym tych ziem! Farmy zostały porzucone, karczmy spalone, warsztaty wykupione przez bogatych, tylko że względu na podatki i wie Pan co?! Nasza gospodarka, ucierpiała na tym, jak wojna między goblinami i Normandami, u obu stron! I jeszcze mamy zabić ludzi, którzy mogą tam wrócić i to naprawić? Nikt nie zacznie tam pracować!
- Sprecyzuj.
- Nie ma zboża! Młyny zaprzestały pracę przez to, podobnie jak piekarze! Warzywa, mięso, mleko, wełna, to wszystko znika ze straganów! Farm nie ma już koło miasta! Bydło i uprawy zniknęły, nawet narzędzia zniknęły! Musieliśmy ZA DARMO dać całemu miastu, zapasy wody i jedzenia na miesiąc, z prywatnych zapasów ratusza! Utrzymujemy się na rybach i dostawach z innych miast!
- Coś jeszcze, bo ja tu narazie widzę tylko kryzys w gospodarce miasta i jego ziem. Nic innego - odparł, wciąż spokojny Granrok.
- Przez t, że karczmy na drogach zniknęły, podróżni i kupcy nie mają się gdzie zatrzymywać, podatku za wynajęte ziemię nikt nie płaci, a my tracimy kasę, którą zyskiwaliśmy, gdy kupowali od nas jedzenia czy piwo do karczmy! - wykrzyczał już czerwony, Kapitan Leres.
- A jak z innymi sprawami, poza finansami?
- No właśnie... MKWM, (Międzynarodowa Konferencją Wodzów Miast) nie odbyła się ostatnio w mieście. Budynki organiazcji stoją puste. Orkowie, golbiny, elfy, krasnoludy, taureny, krasnoludy chaosu, nieumarli, mroczne elfy, trolle, centaury, duchy, olbrzymy, wampiry, wilkołaki, mieli się zjawiać z delegacjami na spotkanie już 3 dni temu! APL zniknęło. Ludzie podejrzewają, że te morderstwa to początek wojny. A co najgorsze, Królewska Galera, została zatopioną przez piratów! Najpotężniejszy i największy z okrętów świata, jest wrakiem!
- Spokojnie. Niedługo Władca Mroku, obudzi się, a wtedy zapanuję lad i porządek... A nasze posągi, staną na ulicach wszystkich miast i osad! - roześmiał się na całą kryptę, Granrok.


***


Xerom, rozejrzał się. Jego czujny wzrok, zatrzymał się na delegacji krasnoludów, która siedziała w jednej z karczm, Yvallu. Zauważył ich pierwszy, ponieważ w tej karczmie, spędzał całe dnie, a od ostatniego wyjścia z niej, mineły 3 dni.
- Orgot, jaką mamy pewność, że Leres nas wysłucha? - powiedział jeden ze strażników, swojemu przywódcy.
- Napewno chcę się dowiedzieć, co zmusiło wszystkie rasy, do wzięcia udziału w wyścigu zbrojeń i czemu tutaj nie przybyli. Pozatym, jesteśmy najpotężniejszymi sojusznikami, jakich można mieć! Bez nas, nie dostaliby prochu, armat, nowych wynalazków, wsparcia wojskowego na granicach z nieumarłymi i wszystkiemu innemu, co nam zawdzięczają - odparł Orgot, trzymając w dłoniach swój ogromny, dwuręczny topór i odrzucając w tył, swoją długa brązową brodę, w której były zaplecione, dwa warkoczę.
- Ale co z innymi informacjami? Mamy im je przekazać? Teraz, kiedy nie wiadomo komu ufać? - odezwał się, krasnoludzki mag.
- A czemu nie? APL, należy do Imperium i mają prawo wiedzieć, gdzie oni są i co robią. Co z resztą? Ehh, to dotyczy bezpośrednio ich!
- Chyba mam pewien pomysł! - odezwał się znowu, mag - Przekażemy im to, w ten sposób, jak Khazdarowi!
- Mówisz o... - zaczął Orgot, jednak nigdy się tego nie dowiedział.
Drzwi karczmy, uderzyły z hukiem o ścianę, a do środka wszedł Kapitan Leres, odziany tylko w zwykłe, niebieskie ubranie. Założył jedynie pelerynę z herbem Imperium, by była pewność kim jest.
- Orgot, jak śmiałeś wejść do miasta, nie czekając najpierw na pozwolenie?! - wykrzyknął, a krasnoludowie, wymierzyli nabite strzelby, w jego i jego ludzi.
- Trwa to dwa dni, a my nie mamy na to czasu. Pozatym, informację które ze sobą przywozimy, powinieneś usłyszeć natychmiast!
- Dobra, WSZYSCY WYNOCHA! - krzyknął znowu, Leres, a krasnoludy, jego ludzie, Xerom i pijący, wyszli z karczmy, przylegając uszy do ścian i okien.
- ... a delegację mrocznych elfów, wzięto jako zakładników - doszedł do nich, stłumiony głos krasnoluda.
- Jesteś pewien? To by wiele wyjaśniało, jednak to by nie było pocieszające. Jak już wiesz, Granrok pomaga, Ethardowi. I to mnie właśnie zdziwiło! Jak może, jednocześnie pomagać mu, tym samym probując wskrzesić Władce Mroku? Czarnoksiężnicy wszystkich ras, już odprawiają rytułał. Zostało nam niewiele czasu...
- Na co czekamy? Weź wszystkich wiernych tobie ludzi i każdego wiernego Rashakowi z miasta, który jest zdolny do walki. Elfy i większość moich wojaków, stoi już przed Nieskończonymi Schodami. Zaatakujmy Ratusz i wejdźmy przez niego, do krypty! - wywarczal Orgot, chwytając topór.
- To nie takie proste. Przy ratuszu, stoi ponad setka elitarnych rycerzy, a tajne przejście z Ratusza, zostało zawalone. Jedyne wejście to Grobowce Nekromantów. Znajdują się na starym cmentarzu w lesie, poza miastem. To przeklęte miejsce. Nie zdążymy na czas - wyjaśnił Kapitan.
- Co możemy zrobić?
- Nikt nie ujawni się odrazu! Wilkołaki, wampiry, orkowie, taureny, gobliny, trolle, nieumarli, duchy, olbrzymy, demony... Oni wszyscy są wciąż poza kontynentem, a jeżeli jacyś tu stacjonują, to nieliczne grupy zwiadowcze! W parę minut, byśmy ich zlikwidowali z murów.
- Ile może potrwać żebranie sił? - spytał krasnoludzki dyplomata.
- Parę miesięcy, może rok, jeżeli chcą zebrać większe siły. Wkoncu, ludzie, krasnoludy i elfy, to nie jedyne rasy, które są w Sojuszu, więc nie chcą się napatoczyć, na armię, która przewyższa ich siły!
- Kto jest twoim najlepszym człowiekiem?
- Olbrzym Gwardzista. Przebywa teraz z ludźmi, którzy miłują pokój, dobro i Boga Rashaka. A o co ci chodzi?
- Wygońmy ludzi Granroka z miasta. Załatwmy tym ludziom co mówisz, azyl i ochronę w mieście. Wtedy zwołajmy Naradę Sojuszu - szepnął Orgot, zwalając Leresa z krzesła.
- Były tylko dwie takie Narady w ciągu ostatnich pięciu er! Jesteś pewien?
- Tak! Zwołajmy na Naradę, starych przyjaciół, krasnoludy, elfy, centaury, dobre duchy, ludzi lasu, ÂŁowców Orków, paru co nam pomagali w przeszłości czyli Normandów, barbarzyńców, najemników i korsarzy. Przydałyby się też dobre wampiry i wilkołaki, dobrzy orkowie, magowie ognia, wody, błyskawic, powietrza, druidzi, gońcy leśni, stwory z lasów.
- To wystarczy?
- Nie! Ci z nich, którzy się zgodzą, przyjdą ze wszystkimi swoimi ludźmi do miasta. Zmieścimy jeszcze parę milinonow. WTEDY WYBIEZEMY PARU POSÂŁAÑCÓW, KAÂŻDEJ Z RAS, KTÓRZY POSZLIBY Z MISJÂĄ DYPLOMATYCZNÂĄ DO MROCZNYCH ELFÓW, KRASNOLUDÓW CHAOSU, LUDZI DÂŻUNGLI, WIKINGÓW I WSZYSTKICH, KTÓRZY SÂĄ NEUTRALNI! ZANIM NASTANIE BITWA, NIECH PRZYJDÂĄ Z TYMI, KTÓRYCH NAMÓWIÂĄ I STANIEMY DO WALKI!
- W tym czasie, każe wysłać 2 miliony rycerzy na całe Królestwo Ludzi. Niech przyciągną siłą, czy pokojem, wszystkich ludzi, jacy zostali po dobrej stronię. Będą stacjonować w mieście i koło niego w obozach, podobnie jak sojusznicy. Niech wezmą ze sobą zapasy żywności, broni, prochu, narzędzi, budulca i to co się da z miast, osad i wiosek. Stworzymy Yvall, który pomieści prawię miliard stworzeń. Tylko tu, ludzie zamieszkaja z całego Imperium.
- Tak! A i czy ten mag, który tu siedział... To nie był Xerom, najpotężniejszy Mag ÂŻywiołów? Ten co żyje już prawię 600 lat?
- A rzeczywiście, nie poznałem... - mruknął Leres, a Xerom uśmiechnął się, kątem ust.
- Leres, ty masz te swoje 284 lat, ale nie znasz go dłużej niż ja. Parę sekund i już będzie stał, koło tego Gwardzisty.
- Xerom, wydzimy twoje ucho w oknie, przyjdź tu i powiedz tym kretynom, by stanęli lepiej na straży! - krzyknął krasnolud, a mag wszedł do karczmy, dając wcześniej wiadomość, kretynom.
- Słyszałeś wszystko, gotowy?
- Tak - odpowiedział krótko i teleportował się do koloni.

Offline Altair

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1125
  • Reputacja: 609
  • Płeć: Mężczyzna
  • Bóg ma nas w opiece
Odp: Evanger
« Odpowiedź #8 dnia: 17 Styczeń 2009, 22:48:11 »
Zatem powiem szczerze - no nie przeczytałem całego ale czytałem sporymi kawałkami, jednak nie dla samego zaspokojenia mojego głodu twojej twórczości, ale by ocenić twoje dzieło.

Więc zacznę od rzeczy które mnie co najmniej śmieszą.
Cytuj
- Kto jest twoim najlepszym człowiekiem?
- Olbrzym Gwardzista. Przebywa teraz z ludźmi(...)
No przeczytaj i sam oceń jak to brzmi? Najlepszy człowiek - olbrzym gwardzista który przebywa z ludźmi? Wiem, że w takim kontekście wyrażenie "najlepszy człowiek" oznacza najlepszego żołnierza no ale mimo wszystko śmiesznie brzmi. Poza tym - nazwy "Olbrzym gwardzista", "elficki wojownik/mag", "krasnolud woj" to przypomina napisy nad głowami stworów które tłuczemy tuzinami w grach komputerowych.

Ze strony gramatycznej - chyba najlepszym podsumowaniem będzie ostatnie zdanie.
Cytuj
Tam rycerze, przejęli parę lodzi, by dostać się na pobliskie wypsy, czyli ich magazyny - wyjaśnił im plan, Leres.
Domyślasz się o co mi chodzi? No ale powiem ci. Chodzi mi o to, że ciskasz przecinkami gdzie popadnie. Czy troszkę wcześniej:
Cytuj
- Nie, ponieważ jesteśmy ambasadorami, tutaj mieszkamy albo jesteśmy wyrzutkami. Duża cześć z nas teraz, nie może się wydostać z tych ziem. Niewiele ras, wie o naszej sytuacji - odpowiedział Mag Wody.
Oprócz przecinków, które stanowczo utrudniają płynne czytanie i ogólnie zaburzają estetykę pracy (i mówię to naprawdę poważnie - ten nadmiar przecinków potwornie razi i może diametralnie zaważyć na ocenie dzieła). Tak jak w powyższym zdaniu "duża cześć z nas teraz", no cóż wiele zdań tak brzmi po prostu - jak bełkot. Musisz popracować nad składnią. No i jeszcze jedna sprawa, robisz także za dużo ogonków, tj. (nie będę cytował całych zdań) np. słowa: "kapitanię", "morzę", "mięli". To także stanowczo wpływa na jakość pracy. Więc oprócz tego - czytelnik gubi się kiedy wyliczasz szczegóły armii - tylu magów, tylu takich, tylu innych, tylu tak uzbrojonych tylu inaczej uzbrojonych. Takie szczegóły techniczne to mogą być pomocne dla fana serii Total War, ale czytelnik łatwo się w nich gubi. Znów postacie są takie... bez oblicza, bez charakteru. Właściwie każdą z nich różnią tylko imiona, nie możemy poznać ich charakterów. Historia żywcem wyszarpana z wszelakich opowiadań fantasy. A to:
Cytuj
Stało tam już wiele osobistości, a na nasze szczęście, Grom ich zliczył:
- Król Krasnoludów z setką wojów.
- Król i Królowa elfów.
- Leres.
- Raven z innymi Krukami, których to miejsce, było siedzibą.
- Magowie Ognia, Wody, Błyskawic, Powietrza.
- Druidzi.
- Centaury.
- Duchy.
Co to ma być? Raport z frontu czy fragment opowiadania? Powinieneś wiedzieć, że takie teksty umieszcza się w formie ciągłej, opisując może trochę poszczególne elementy. Poza tym, jak wspomniałem wyżej - za dużo niepotrzebnych szczegółów. Jeszcze ten żart z Lindsay Lohan... Ech po prostu poniżej poziomu, wiedz jednak, że nie jesteś jedyną osobą na świecie która oglądała świetny występ Jeffa Dunhama i Ahmeda Martwego Terrorysty, skoro już masz żartować, to spróbuj, by wyszło śmiesznie lub przynajmniej nie zżynaj.

No cóż słowem podsumowania - z opowiadania (przepraszam za rym) wyszła mieszanka opisu gry strategicznej ze sztampowym i pospolitym światem fantasy, w której czytelnik gubi się i zaraz zapomina ile to było gwardzistów a ilu wojów. Choć i słowo 'opowiadanie' jest dosyć śmiałe, gdyż ilość dialogów w tekście zakrawa bardzo mocno pod dramat (również o tym pamiętaj). Oceny końcowej nie dam, bo ocenianie dzieła nie polega na napisaniu cyferki od 1 do 10, a na jego dogłębnej analizie, którą mam nadzieje przeprowadziłem. Mam również nadzieję, że moja krytyka wiele poprawi twój styl pisania i da ci do myślenia, a tymczasem zapraszam do przeczytania mojego, hohoho... starego opowiadania pod tytułem "Królestwo niebieskie" gdzieś w dziale twórczość. Linka nie dam bo nie mam i nie chce mi sie szukać :).


PS: A bylbym zapomniał, w dziełach literackich liczebniki piszemy słownie, tj. nie "20 rycerzy", a "dwudziestu rycerzy". Pamiętaj o tym.

PS2: 999 post :)
« Ostatnia zmiana: 17 Styczeń 2009, 22:50:12 wysłana przez Altair »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Odp: Evanger
« Odpowiedź #9 dnia: 28 Luty 2009, 11:59:45 »
UPRASZA SIÊ SERDECZNIE PAÑSTWO MODOSTWO I ADMINISTRATORSTWO O NIE £¡CZENIE MOICH POSTÓW. ARGUMENTUJÊ TO TYM, ¯E £ATWIEJ BÊDZIE CZYTAÆ OCENY KOLEJNYCH CZʦCI, ZAMIESZCZANYCH PRZEZ PANA ROGERA.

Dziwnie pan Roger poumieszczał te opowiadanka, także ocenię je wg. wzoru: "Post 1, Post 2, Post 3" itd.

POST 1
Zacznijmy więc odnośnie postu 1.

Cytuj
Moze to wyglada kulawo, jednak ocencie.
Nigdy ale to nigdy nie zapowiada się własnych opowiadań od negacji ich "fajności".

Cytuj
  Nocą drapieżcy szukają pożywienia, a gdy je zobaczą, ich oczy zwężają się w skupieniu.
Eee.. a od kiedy to w nocy źrenice (to masz zapewne na myśli, pisząc "oczy" się zwężają? Przecież to jest odruch bezwarunkowy - rozszerzanie się źrenic w ciemności. Realizm lieżyt ^^

Cytuj
krew spływała po twarzy
Ci drapieżcy to ludzie? ^^ Bo tylko ludzie mają twarz. Potwory mogą mieć pysk/ryj/mordę (jakoś tak nie pasuje mi tu słowo "twarz").

Cytuj
innemu stworu.
Innemu roweru, Innemu człowieku? Nauczże się deklinować. Celownik - Komu? czemu? - stworowi.

Cytuj
a wzork przebijał największa ciemność
Tak szczególnie jak zwężał źrenice ^^

Cytuj
Gdy był mały, dowiedział się że jest pól-wapirem, gdyż wampirem był jego dziadek.
To był ćwierć-wampirem. Gdyby ojciec był wampirem, a matka zwykłą śmiertelniczką - wtedy by był pół-wampirem.

Cytuj
Tego samego dnia poszedł na ulicę czarnej magii i odnalazł wampiry, które go uczyniły swoim.
Owned? To już Harry Potter musiał się bardziej natrudzić.

Cytuj
Straż już go nie może zatrzymać by gdzieś poszedł
[...]
Wtedy rozkazał dwudziestce najlepszych rycerzy, zamknąć go w lochach.
...

Cytuj
syn władcy Królestwa Ludzi Andgila IV
Cytuj
południe Republiki
Tru ru ru ru ru Inspektor Gadget.

Cytuj
gdzie sto tysięcy orków, zbierało siły
Hmm... Sto tysięcy orków zbierało siły? Przecież oni sami byli by już zajebistą siłą!

Cytuj
usłyszał Ethard, idąc do miasta, za plecami.
Przecinek, przecinkiem, ale składnia zła. Przecież Ethard nie szedł do miasta za plecami (chyba, ze o czymś nie wiem?)

Cytuj
Czarny dym unosił się coraz na większa skalę
Unosić się na coraz większą skalę? Ciut to stylistyką nieprawilne.

Cytuj
Nie zdążyli zrobić ni kroku, a strzały przebiły Desora, którego podtrzymał Ethard. Wtedy poprzysiągł zemstę na jego ojcu i wszystkich co mu służą.
Po prostu kocham takie "ostateczne rozwiązania kwestii bohaterskiej". Szybko, sru sru, pobył sobie 2 minuty w opowiadaniu, przedstawia się jako ważna postać, a za pół minuty ginie.

Cytuj
  Evanger zacisnął mocniej palce na swoich wiernych ostrzach
Nie pokaleczył się aby?

Cytuj
a ostrza wykonały w  jego rękach młynek
O matko to już w ogóle musiał być poharatany :/

Cytuj
cielę  zbója
Zbóje ciągają za sobą cielęta? :D

Cytuj
ÂŁowca nagrod
Eee to ktoś tam był z tym Evangerem jeszcze?

Cytuj
Na moście pojawił się jakiś wysoki cień, a po chwili cały zbój wynurzył się zza rogu i utykając na jedną drogę, przeszedł jakby nigdy nić  pod drzewem.
1. Cień to część zbója?
2. Nigdy nić? To może Zawsze igła?

Cytuj
  Wreszcie to się stało. Na moście pojawił się jakiś wysoki cień, a po chwili cały  zbój wynurzył się zza rogu i utykając na jedną drogę, przeszedł jakby nigdy nić  pod drzewem.
  - Twa klinga stała się czerwona od krwi, z dniem kiedy przestałeś być uczciwym  obywatelem Królestwa Ludzi i obrabowałeś wieśniaka - szepnął Evanger, skacząc  przed niego
  - Zejdź mi z drogi kmiocie, albo porachuję ci wszystkie kości!
  ÂŁowca Nagrod uśmiechnął się niewinnie i wysuwając zza rękawa, wcześniej ukryte  ostrza skoczył do napastnika. Szybkim ruchem prześliznął się mu pomiędzy nogami,  ominął miecz i zanim tamten się odwrócił, wbił mu ostrza w plecy.
  - Zaopiekuję się twoim złotem - szepnął mu jeszcze do uchą i wyjął mu z kieszeni  pięćdziesiąt sztuk złota, które ukradł wieśniakowi po czym zrzucił jego ciało w krater pod mostem.

Rozpierdolił mnie ten fragment :D
1. Wielki wampir, ÂŁowca Nagród - użera się z jednym zbójem, który utykając idzie po mostku.
2. Wysunął z rękawa te ostrza, którymi wcześniej swobodnie młynkował?
3. Przepastne kieszenie - skoro się mieści w jednej 50 sztuk złota.
4. Wieśniak miał 50 sztuk złota? ^^ Bogaci wieśniacy! Pewno jakieś kułactwo!
5. Krater pod mostem? To most przebiegał ponad wulkanem?

Cytuj
Nasz bohater bedzie mial dosc ze swoimi przyjaciolmi Impierum

Bezsens zdania. Niepoprawna składnia. I nie wiem co to za "zdradzanie", co będzie dalej. Pisz, a nie mówisz, co będzie.

Cytuj
po czym stworza wlasna kryjowke dla siebie, niezalezna od podatkow
Owned? Stworzą dla siebie własną kryjówkę. A da się stworzyć dla siebie cudzą kryjówkę, lub stworzyć dla kogoś swoją kryjówkę? No i "kryjówka niezależna od podatków" - dobre! :D A kiedykolwiek i gdziekolwiek w literaturze była któraś zależna? ^^

Cytuj
Wtedy rozwienie sie ona w miasto, tym samym zaczynajac ciagla polityke, wyscig zbrojen wszystkich ras**, walke w gospodarca, architekturze itd.
ROTFL! Kryjówka rozwinie się w miasto! Dobre! Jakim sposobem?  I pewnie pozostanie nadal kryjówką? A nie przepraszam - ma prowadzić "ciągłą politykę" (?). Aaa i ma walczyć w architekturze (?????)

Cytuj
** - Ludzie (podzieleni), wikingowie, jezdzcy tygrysow, orki, taureny, nieumarli, krasnoludy chaosu, mroczne elfy, demony, krasnoludy, elfy, gnomy, rasy mityczne, wampiry, wilkolaki i duuuuzo innych
1. Wikingowie to nie ludzie?
2. Orki - ostatnio moja ulubiona rasa. Umieją pływać, są bardzo duże, czarno białe. No i występowały w filmie "Uwolnić orkę".
3. Rasy mityczne - czyli? Rozwiń.
4. Dużo innych - pfff... "Mam 2 złote i duuuuużo więcej".

Cytuj
* - Wiem, wiem nie mam glowy do imion to sciagam, ale juz niewielu co kieruja sie swoja zasada robienia imion fantasy
To wcale nie takie trudne, a jest wielu takich, bo nikt nie chce być głupim plagiatorem. Masz imię Grom - przestaw litery - i masz Morg, albo Gamor - jeśliby dodawać samogłoski. To bardzo proste...

Kilka fajnych słów z opowiadania, które zaprzeczają wyimaginowanym "5 z polaka"
Cytuj
giedkie, niecierpliwię, beda*, impierum

* Był taki mnich Beda w Anglii Sasów - obwołany świętym, ale jakoś nie wpisuje się to w kontekst opowiadania.

Gwoli podsumowania Postu 1.
Robisz bardzo dużo literówek. Nie zwracasz uwagi na interpunkcję, pomijasz ją lub dajesz jej w niektórych momentach za dużo. A strasznie źle się czyta opowiadania, które mają błędy. Ponadto - w twoich opowiadaniach wiele jest sprzeczności. I jak to zwykle bywa  - akcja dzieje się strasznie szybko. Opisów - jeśli są jakieś bardziej rozbudowane - to są i tak nędzne pod względem treściowym. Popracuj, popracuj, a ja jak znajdę ochotę, to ocenię resztę postów. Co do fabuły - wygląda jak wciskanie na siłę puzzla tam, gdzie nie pasuje, albo jak sklejanie ze sobą roweru i nożyczek.

Ocena: 2/10 (daję dwa, bo widywałem gorsze)

Kozłow.

« Ostatnia zmiana: 28 Luty 2009, 12:30:38 wysłana przez Boba Fett »

Offline Roger

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 63
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Evanger
« Odpowiedź #10 dnia: 01 Marzec 2009, 23:17:01 »
Szkoda ze komentujesz strasznie stare opowiadania, nie pisane przezemnie ROgera, tylko Pana Mroku czy jak on sie nazywal.
Roger jako Roger jest na forum krocej i jeszcze nie dal swoich opowiadan, jedynie z tego konta dano.

Chcecie moje opowiadania? Prosze, dam. Zapewniam ze sie roznia od tych, bo dluzej pisze i mam cos takiego jak Wordpad, ktora wylapuje przynajmniej czesc bledow.
 Albo plagiat albo podwójne konto albo offtop. Z tego co napisałeś wynika, że zamieściłeś cudzą pracę, także temat zamykam do czasu aż wyjaśnisz sprawę.

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Odp: Evanger
« Odpowiedź #11 dnia: 01 Marzec 2009, 23:24:44 »
Cytuj
Szkoda ze komentujesz strasznie stare opowiadania, nie pisane przezemnie ROgera, tylko Pana Mroku czy jak on sie nazywal.
Roger jako Roger jest na forum krocej i jeszcze nie dal swoich opowiadan, jedynie z tego konta dano.

Chcecie moje opowiadania? Prosze, dam. Zapewniam ze sie roznia od tych, bo dluzej pisze i mam cos takiego jak Wordpad, ktora wylapuje przynajmniej czesc bledow.

Owned!
<lol2>
<rotfl>
Tak naprawdę to ja jestem Isentorem, a z jego konta pisze Grison, który tak naprawdę jest Elrondem.

Cytuj
mam cos takiego jak Wordpad
WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW!

Wordpad to najbardziej zjebany edytor tekstu, jaki widziałem w życiu.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Evanger
« Odpowiedź #11 dnia: 01 Marzec 2009, 23:24:44 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top